czwartek, 31 grudnia 2015

Maybe if I don't care... Rozdział 1

Maybe if I don't care...

Rozdział 1

Moje marzenie zaraz się spełni. Dwaj eunuchowie szykują dla mnie konia, a trzeci pomaga mi przy pakowaniu. Zapasy jedzenia, ubrania na zmianę, pieniądze, specyfiki do zachowania higieny i jestem gotowy.
- Paniczu, weź ze sobą najlepszego wojownika... Co będzie jak trafisz na zbójców? - Prosi po raz kolejny mój zaufany eunuch.
Zwie się Jang Mikyeong. Jest dla mnie jak przyjaciel. Wszystkie musuri (służki) za nim szaleją. Przewyższa mnie o głowę, ma pociągłą twarz, duże oczy i przyjazny uśmiech. Mimo dużego nosa jest bardzo przystojny. Gdyby nie był eunuchem, zapewne ożeniłby się szybciej ode mnie (eunuchów pozbawia się genitaliów). Wzdycham głęboko i decyduję się posłuchać rady Mikyeonga.
- No dobrze. Może masz rację. Masz na myśli Shim Hyejunga? Ostatnio zwyciężył w rozgrywkach.
- Tak, dokładnie jego. - na twarzy przyjaciela maluje się ulga.
- W takim razie każ przygotować jeszcze jednego konia i zawołaj do mnie Hyejunga.
Mężczyzna szybkim krokiem opuszcza mą komnatę. Przyglądam się swemu strojowi. Został uszyty specjalnie po to, by nie krępować ruchów. W końcu nie co dzień wybiera się na koniec świata. Staję przed lustrem i pozuję. Nie dość, że praktyczne to piękne. Wtem słyszę głos służby.
- Paniczu, wojownik Shim Hyejung.
- Wpuścić.
Drzwi się otwierają i do środka wkracza postawny mężczyzna o dumnym spojrzeniu. Ostre rysy twarzy doskonale pasują do jego sylwetki i pełnionej funkcji. Klęka na jedno kolano i chyli przede mną głowę.
- Do usług Paniczu. - mówi lekko unosząc głowę.
- Chciałbym abyś pojechał ze mną w podróż na koniec świata. - Oznajmiam, a na twarzy Hyejunga widoczny jest niepokój.
- Na koniec świata? Przecież to niebezpieczna podróż…
- Właśnie dlatego proszę ciebie. Jesteś doskonale wyszkolony w jeździe konnej, walce na koniu i na ziemi. Byłbyś mym idealnym towarzyszem. Wstań i spójrz mi w oczy.
Wojownik spełnia mą prośbę.
- To jest prośba, a nie rozkaz. Jeśli się boisz, mogę poprosić kogoś innego.
- Staram się, by to zabrzmiało frywolnie.
Mężczyzna jest oburzony.
- Wcale się nie boję. Po prostu martwię się o ciebie książę. Pojadę jeśli Panicz prosi.
- Zatem jutro o świcie wyruszamy. Eunuch Jang ci pomoże się spakować. Wyśpij się tej nocy. Zmęczenie niewskazane.
W tym momencie wchodzi Mikyeong. Wojownik wychodzi razem z nim, a ja zostaję w swej komnacie sam. Gdybym wyruszał sam, nie musiałbym tyle czekać. Mam nadzieję, że nic ani nikt mi już nie przeszkodzi w spełnianiu marzenia. Kładę się na łożu i pogrążam się w refleksji. Zamykam oczy i wyobrażam sobie podróż. Ja, Hyejung i natura. Stukot kopyt, moje długie włosy powiewające na wietrze, piękne krajobrazy i świat. Świat poza pałacem królewskim, poza Joseon, po prostu inny świat. Jak się tam ludzie porozumiewają? W czym mieszkają? W co się ubierają? Dbają o higienę? Jak wyglądają? A może tam nie ma ludzi? Rozmyślając nad ostatnim pytaniem zapadam w sen. Sen o przerażających ludziach, co mają ubrania z liści i żywią się innymi ludźmi. O ludziach którzy zaraz rozpala pode mną ognisko i upieką mnie na żywca. W chwili gdy jeden z kanibali rozpala ogień, wybudzam się z tego koszmaru z krzykiem. Spokojnie Yoongi, to tylko zły sen powiedziałaby moja matka. Ale moja matka zmarła lata temu. Ojciec i większość rodzeństwa tak samo. Wszyscy, których kocham odchodzą... Ostał się tylko mój despotyczny starszy brat. Ten nie protestował przeciw mej podróży. Bo mogę już nie wrócić. A jemu to na rękę. Po mojej śmierci całe królestwo jest jego. A tak - po osiągnięciu pełnoletności zgodnie z wolą Ojca mam przejąć około 1/4 królestwa. Mam tego dość.
Wybiegam z komnaty i podążam w kierunku stajni. Tuż przed nią ktoś łapie mnie za rękę. Spoglądam w lewo i mym oczom ukazuje się zaniepokojona twarz mego brata. Jego zwykle ułożone hebanowe włosy teraz opadają w nieładzie na ramiona. Podkrążone i zaczerwienione oczy wpatrują się we mnie ze smutkiem. Nie poznaję własnego hyunga.
- Naprawdę chcesz wyjechać? - pyta drżącym głosem.
Przytakuję.
- Tak. To moje marzenie. Możesz zarządzać całym królestwem, ja wolę podróżować. - wyrywam rękę z uścisku.
- Ty naprawdę myślisz, że mi chodzi tylko o królestwo?! Zginęła prawie cała nasza rodzina, mamy tylko siebie… Kocham cię Yoongi… Wolałbym, żebyś został tutaj, nie chcę już nikogo stracić… - z jego oczu płyną łzy.
W mej głowie panuje mętlik, ale przytulam się do hyunga. Ten głaszcze mnie po głowie i cicho szlocha. Nigdy dotąd nie zachowywał się w ten sposób…
- Pozwól mi wyjechać hyung. Pojadę tam i wrócę. Na pewno wrócę cały i zdrowy. Obiecuję. - pewność w mym głosie jest wręcz namacalna.
Teraz mam do kogo wrócić. Radość mnie rozpiera, a łzy szczęścia spływają po mych policzkach. Jeśli to jest sen, to nie chcę się z niego wybudzać. Chungi odsuwa się ode mnie i zatroskany odchodzi bez słowa. Wracam do swej komnaty wyczekując świtu. Nawet nie wiem kiedy morzy mnie sen.

*

- Paniczu, pora wstać. Śniadanie gotowe. Za niedługo wyruszacie. - słowa Mikyeonga działają na mnie jak kubeł zimnej wody.
Podnoszę się gwałtownie i zaczynam jeść szybciej niż zwykle. Kąpiel i ubranie odpowiedniego stroju również zajmują mi niewiele czasu. Kiedy wychodzę na zewnątrz czeka na mnie Hyejung na koniu oraz Chungi pilnujący mego wierzchowca. Mikyeong ze łzami w oczach przytula się do mnie i każe mi na siebie uważać.
- Daj spokój przyjacielu, nie jestem małym dzieckiem – odpowiadam z uśmiechem.
Podchodzę do Chungi-ego. Ten obejmuje mnie bez słowa.
- Do widzenia hyung.
- Do widzenia Yoongi. - szepcze i mierzwi mi włosy. - pamiętaj, co mi obiecałeś.
- Pamiętam hyung. - odsuwam się i spoglądam jeszcze raz na pałac.
Wszystkie musuri machają chustkami na pożegnanie roniąc łzy. Wołają bym na siebie uważał i że będą na mnie czekać. Uśmiecham się do nich i również macham. Dosiadam swego wierzchowca.
- Ruszajmy. - zwracam się do Hyejunga.
- Tak jest paniczu. - odpowiada wojownik.
W ten oto sposób rozpoczyna się moja przygoda. Witaj świecie.

C.D.N.

środa, 22 maja 2013

Witajcie

Witam wszystkich na naszym blogu. Ja jestem Kotomi-chan i prowadzę ten blog z Mado-chan. Jesteśmy yaoistkami i ten blog będzie poświęcony opowiadaniom z tego gatunku. Jeśli nie tolerujesz związków homoseksualnych ani nie lubisz czytać o związkach dwóch mężczyzn - najlepiej opuść ten blog, bo nie znajdziesz tu nic dla siebie. Yaoistów i ludzi którzy po prostu lubią czytać takie opowiadania o cudnych Azjatach i nie tylko - chętnie zapraszamy do czytania. Jako pierwsze zostanie wrzucony one shot komediowy mojego autorstwa.~Kotomi-chan